wtorek, 24 września 2013

1st


Justin's Pov

-Cholera,Devonne Monroe jedna z najbogatszych córek na świecie,na pokaz Versace założyła najdroższą sukienkę jaka mogła być na tegorocznym rynku,rozumiesz?-Anabelle rzuciła w Destiny jakimś badziewnym magazynem o modzie.-W tej sukience wygląda tak..ugh,wyglądałabym lepiej.-wzruszyła ramionami. 

-O wiele lepiej,ale kotek przestań o tym gadać.-wymamrotałem do niej i posadziłem ją na swoich kolanach. 
-Oh,ale spójrz Justin,nie mówię o Devonne,mówie o sukience,muszę ją mieć.-wskazała na stronę czasopisma,jak podejrzewam "Teen Vouge",bo tylko to gówno czyta i tym się podnieca.Spojrzałem na stronę i ujrzałem cholernie seksowną blondynkę w sukience,znam ją z telewizji,jej ojciec to jakiś nie wiadomo jaki ważniak z grubym hajsem na koncie.Oblizałem dolną wargę i zabrałem mojej dziewczynie pismo i zacząłem przeglądać dalsze strony z tą samą dziewczyną. 
Cholera,jej zdjęcia w bieliźnie z Victioria's Secret.
Miała ciało,za które mógłbym zabić.
W pewnej chwili poruszyłem się nerwowo na krześle czując wypukłość w moich spodniach,nawet przy oglądaniu pornosów nie miałem tak,a przy jakieś bogatej blondynce w drogiej sukience tak?Choreee. 

-Ej Anabelle patrz na to!-Destiny podeszła do nas z macbookiem i wskazała na stronkę,którą miała otwartą.-Devonne Monroe kończy dziś 18 lat,z tej okazji urządza imprezę w Paryżu dla swoich przyjaciół,celebrytka powinna znaleźć się już tam za parę godzin,a my życzymy jej udanej imprezy.-zacytowała tekst z plotkarskiej strony. -Rozumiesz to?Jej dom jest na wzgórzu Los Angeles,moglibyśmy..

-Popieprzyło Cię Destiny?-Rick zmarszczył brwi.-Od ostatniego złapania,kiedy chcieliśmy wbić się na imprezę do Paris Hilton,nie mam zamiaru znów siedzieć 24h w areszcie i czekać na zbawienie i okazania litości pierdolonych psów. 

-Zgadzam się z Rickiem,może was nie stać na tą sukienkę,ale cholera stać was na tyle,że na pewno znalazłyście by coś dla siebie.-mruknąłem. 

-Ja chcę tę sukienkę,uparłam się i kurwa koniec.-syknęła Anabelle. 

Cholera.
Uparła się.
Czyli po nas.
Musimy włamać się do domu rodziny milionera. 

-A co z jej rodzicami?-spytałem,błagając w duchu,żeby się speszyły,ale Bóg ma do mnie zabawny humor i jakimś cudem wiedziały gdzie są. 
-Jej mama zajmuje się pokazami a ojciec siedzi we Włoszech nad jakimś wielkim projektem dla budżetu państwa,nie ma mowy,żeby wbili do domu.
-A ochrona?-westchnął Rick patrząc na mnie i wyciągnął papierosa z tylnej kieszeni swoich spodni. 
-Spokojnie,to się załatwi,gliny nie złapały nas kiedy biegaliśmy po posesji Pereza Hiltona.-zaśmiała się Destiny. 
Potarłem skronie wzdychając pod nosem,nie wierzę,że są takie głupie. 
Ale w sumie,jestem ciekaw jaką bieliznę jeszcze posiada panna Devonne. 
Uśmiechnąłem się na samą myśl,gdybym ją miał w tym zobaczyć.


...


-Jesteście popierdolone,szczególnie ty Destiny.-mruknąłem patrząc jak krótkowłosa blondynka otwiera swoim długim pomalowanym na czarno paznokcie drzwi. -J-jak?
-100 dolarów za te cudeńka.-Zachichotała otwierając szeroko drzwi.-Drodzy państwo zapraszam was do najbogatszej posiadłości na tym pierdolonym świecie!-krzyknęła Destiny wchodząc do środka. 
-Cholera czy wy to widzicie?-szepnęła Anabelle przejeżdżając opuszkami palców po rzeczach zrobione ze złota.Weszliśmy do góry,ogółem każdy z nas był w szoku,że nawet schody mogą być zrobione ze złota,ściany były zdobione jakimiś dokumentami,zdjęciami lub ozdobami ze srebra lub złota. 

Idąc tuż za dziewczynami doszliśmy do ogromnej sypialni,widocznie była to Devonne,na ścianach były powieszone jej zdjęcia z różnych sesji,lub prywatne z przyjaciółmi.
Nie wiem czemu,ale uważałem jej uśmiech za idealny i sam uśmiechnąłem się na ten widok.
Cholera,żebym zaraz nie zaczął jej uważać za moją idolkę.
To by było śmieszne.

Dziewczyny wbiegły do jej garderoby wyciągając jej sukienki,bluzki,spodnie,biżuterie,torebki i różne rzeczy jakie każda kobieta mogłaby sobie wymarzyć.

-Nienawidzę samolotów mojego taty,nienawidzę rozumiesz?wychujali nas ostro,mówię lot prywatny wprost do samego Paryża,wszystko miało być wyposażone,a tu co?Lot tanimi lotami z przesiadką w Chinach,tak tatuś zadbał o moje urodziny,pieprze to,ugh,skarbie kończę właśnie wchodzę do sypialni.-usłyszałem otwieranie drzwi i rzuceniem telefonu o komodę.

-Kurwa,jesteśmy w bagnie.-syknąłem do nich i schowaliśmy się za ciuchami.
Dziewczyna weszła do garderoby i odłożyła torebkę na szafkę,zdjęła skórzaną kurtkę odwieszając ją.
Cholera,moje krocze ponownie zaczęło być twarde,jej ciało,sukienka była tak obcisła i krótka,że można było zauważyć jej jędrne pośladki,jeżeli nie byłoby tu Anabelle,pewnie zaliczyłbym ją tu nieważne jak,mógłbym ją nawet zgwałcić.
Okej,wracam do rzeczywistości.
Mamy przejebane.


--------

pierwszy rozdział,yay,jak narazie nic się nie dzieje,jak to w pierwszch rozdziałach
mam nadzieje,że was trochę zaciekawił
chcecie być informowani?zapraszam do zakładki "informowani"

buziaki

@brooksbixber